Otrzymujemy alarmujące sygnały od bibliotekarzy na temat
jakości technicznej darmowych elementarzy. Podręczniki nie są przystosowane do
wielokrotnego użytku, spora część z nich rozpada się po kilku dniach korzystania. Najbardziej felernym miejscem jest środek książki, zabezpieczony dwoma słabymi
zszywaczami. Jak na prawie stustronicową broszurę, to stanowczo za mało.
Do bibliotek wróciły już pierwsze części "Naszego elementarza". Większość nadaje się do konserwacji już teraz. A co będzie za rok?
Kto jest odpowiedzialny za naprawę uszkodzonych egzemplarzy? Gdyby scedować to
na bibliotekarzy, wkrótce ratowanie podręczników stałoby się naszym głównym zajęciem…
W ramach przykładu przytaczamy fragment listu, napisanego przez panią Martę Piróg z
biblioteki Szkoły Podstawowej nr 1 w
Przeworsku.
90% podręczników, mimo należytego ich traktowania przez uczniów, zwyczajnie się rozsypuje. Nic dziwnego, że książki nie potrafią w całości przetrwać nawet 3 miesięcy, jeśli są wykonane z grubego, kruchego papieru w formie broszurowej. Broszura może zawierać maksymalnie 64 strony. Podręczniki zaś mają prawie 100 stron. Powinny być więc zszywane lub dobrze klejone.
W związku z tym, że w jednym roczniku mamy ok. 120 uczniów, to w ciągu roku musimy opracować ok. 500 podręczników, w przyszłym roku kolejne 500 sztuk dla drugiej klasy, no i oczywiście do czwartej (?) w jakiejś nieokreślonej ilości. Jeśli wszystkie w takim tempie będą się niszczyć, to niedługo w bibliotece będziemy tylko je naprawiać i naprawiać...
Jest to po prostu niemożliwe, więc poprosiłyśmy rodziców o naprawianie podręczników z wylatującymi nagminnie stronami, zgodnie z naszą sugestią.
Oto jak wyglądają podręczniki starannie zabezpieczone przed zniszczeniem domowym sposobem
Czy MEN na pewno o to chodziło?..