O akcji "PorozmawiajMY. Proszę!" współorganizowanej przez Fundację Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego i Fundację Kocham Polskę informowaliśmy na naszym Facebooku. Zgłosiło się do niej 100 bibliotek z całej Polski, w tym 27 bibliotek szkolnych. Jedną z nich jest biblioteka Szkoły Podstawowej nr 4 w Augustowie, gdzie pracuje nasza redakcyjna koleżanka Monika Rowińska. Oto jej relacja.
W mojej bibliotece w Szkole Podstawowej nr 4 nie może być nudno, dlatego kiedy tylko dowiedziałam się o akcji „PorozmawiajMY. Proszę!”, w której różne pokolenia mają ze sobą rozmawiać o ważnych współczesnych problemach, natychmiast się do niej zgłosiłam. Spośród tematów, które zaproponowali organizatorzy, wybrałam ten o młodzieżowym buncie. Kto się przed laty buntował? Młodzieżowe subkultury - bikiniarze i punki. Nie udało mi się w Augustowie znaleźć bikiniarza, za to punka odnalazłam w redakcji Przeglądu Powiatowego i okazała się nim reporterka Beata Perzanowska. Na moje zaproszenie zareagowała entuzjastycznie, wsypała do torby zdjęcia, kasety, gazetki i inne punkowe gadżety, wyciągnęła z szafy punkowe ciuchy i stawiła się na spotkanie z klasami ósmymi.
Opowiedziała im przeciw czemu się buntowała, kiedy w latach 80-tych została punkiem. Przekonywała, że nie chodziło tylko o glany i kolorowe włosy, ale już wtedy ważnym dla niej tematem była ekologia, wegetarianizm. Punkowe zespoły w swoich tekstach protestowały przeciw wojnie, zbrojeniom atomowym, systemowi komunistycznemu. Mówiła o tym jak ich środowisko było traktowane przez milicję i społeczeństwo.
Słuchaliśmy utworów Moskwy i Dezertera. Młodzi ludzie mieli okazję usłyszeć jak brzmiała muzyka z wielokrotnie nagrywanych i bez końca odtwarzanych kaset magnetofonowych.
Razem z Beatą byłyśmy ciekawe czy dziś, kiedy Polska jest kolorowa, sklepy uginają się od towarów, ubierać się i czesać można jak się komu podoba, ulubiona muzyka dostępna jest na jedno dotknięcie kciukiem ekranu smartfona – czy w takich czasach młodzież ma powody do buntu, czy ma ten bunt ochotę.
Okazało się, że tak. Kilka osób zadeklarowało, że przyłączyłoby się do protestów ekologów w obronie klimatu, ale najwięcej ósmoklasistów jest złych na szkołę – na to, że muszą uczyć się rzeczy, które im się do niczego nie przydadzą, że mają przeładowane programy nauczania i przeładowane plecaki. Mówili, że chcieliby szkoły nowocześnie wyposażonej, takiej, jaką mają ich rówieśnicy w USA i Europie Zachodniej.
Buntujcie się, młodzi, bo z buntu wyrasta zmiana. Skoro tylu pokoleniom nie udało się zmienić polskiej szkoły, może Wam młodym wreszcie się uda.
Monika Rowińska